EGB Investments zostało przejęte przez GetBack za 207 mln PLN. Przejmowana spółka była konkurentem GetBack S.A. na rynku obrotu wierzytelnościami. EGB kontrolował Altus TFI, którego prezesem był Piotr Osiecki. Oficjalnie celem transakcji było poszerzenie aktywów GetBack, co miało podnieść wycenę akcji w jego debiucie giełdowym na warszawskim parkiecie planowanym na jesień 2017 r. Ostatecznie strony doszły do porozumienia w sierpniu 2017 r. i wrocławska spółka wykupiła swojego konkurenta za 207 mln PLN.

Po wybuchu afery GetBack, sprawą zakupu EGB zainteresowały się państwowe organy nadzoru i prokuratura. Z analiz KNF wynikało, że GetBack mógł 7-krotnie przepłacić za konkurenta. W konsekwencji polski nadzorca złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, która wszczęła śledztwo, w toku którego oszacowano, że GetBeckowi została wyrządzona szkoda wielkich rozmiarów w wysokości blisko 160 mln PLN. Zarzuty usłyszeli były prezes spółki Konrad Kąkolewski (przyznał się do winy) oraz dwóch byłych menedżerów Altus TFI: były prezes Piotr Osiecki i Jakub Ryba, były członek zarządu (dwaj ostatni nie przyznali się zarzucanych im czynów).

Wątpliwości śledczych wzbudziło personalne powiązania pomiędzy poszczególnymi podmiotami zaangażowanymi w zakup EGB. Spółka należała do 15 funduszy inwestycyjnych reprezentowanych przez Alts TFI, które faktycznie było beneficjentem tej transakcji. Jednocześnie przy samej transakcji kupującemu tj. GetBack S.A., doradzała spółka Altus Doradztwo Inwestycyjne, którą zarządzała żona Piotra Osieckiego, który w tym czasie pełnił funkcję prezesa zarządu Altus TFI (pikanterii sprawie dodaje fakt, że ten sam podmiot doradzał przy sprzedaży GetBack S.A. ze spółki Idea Money do funduszu Abris). Ryzyko zaistnienia konfliktu interesów było w takim układzie ogromne.

Co więcej, w tych okolicznościach bulwersować może fakt, że prowadząc operację zakupu EGB, GetBack najprawdopodobniej nie dysponował żadnymi niezależnymi wycenami. Z ustaleń DGP z marca 2019 r. wynika, że spółka nigdy nie była zainteresowana określeniem wartości kupowanego przedsiębiorstwa. Co więcej, ujawnione maile Konrada Kąkolewskiego jasno wskazywały, że był on zainteresowany jak najwyższą ceną przejmowanego konkurenta EGB. Wynikało to z maili, które wyciekły do mediów oraz z oświadczenia współpracującej z GetBack firmy konsultingowej KPMG. Wskazała w nim, że nigdy nie sporządzało jakiejkolwiek wyceny, lecz jedynie prezentację wyników obliczeń wykonanych na podstawie danych wejściowych przekazanych przez GetBack. Wyceną nie było również studium inwestycji przygotowane przez Haitong Bank (ten sam, który był zamieszany w sprzedaż swoich wierzytelności do GetBack i handel jej obligacjami).

Prokuratorskie zarzuty postawione oskarżonym w głównej mierze dotyczą niedozwolonej zmowy i ustawienia transakcji przez byłego prezesa GetBack S.A. i menedżerów Altus TFI, co doprowadziło do wyrządzenia szkody wielkich rozmiarów.

Jednocześnie obok sprawy karnej toczy się postępowanie cywilne, w którym były GetBack pozwał Altus TFI i 12 powiązanych z nim funduszy inwestycyjnych na ponad 200 mln PLN.